Czy zdarza Wam się w deszczowy dzień zapomnieć z domu parasola? A może jesteście zawsze przygotowani na każdą pogodę, ale żal Wam patrzeć, jak mokną inni? Ja tej jesieni cierpiałam w obu tych sytuacjach, ale już dłużej nie zamierzam. Panie i Panowie, ogłaszam akcję: Podziel się parasolem!
Czy ktoś obcy podzieli się parasolem?
Wyobraźcie sobie, że mokniecie na przystanku bez wiaty, a obok Was stoi elegancka kobieta z ogromną parasolką. Wasze ubranie zaczyna przemakać, a Wy wciąż nie możecie się zdecydować: odezwać się? Zakraść się cichcem tak, żeby nie zauważyła? Czy jednak zagryźć zęby i nie naruszać przestrzeni intymnej obcego przecież człowieka?
Znam ten dylemat. Myślę, że bardzo Was nie zaskoczę przyznając, że jak większość z Was zwykle wybierałam to trzecie rozwiązanie. „Co ona sobie pomyśli?!?” możecie argumentować swoją decyzję. „A jeśli tylko odburknie i odsunie się z dala ode mnie? Albo uda, że wcale mnie nie słyszała?” No właśnie, co wtedy?
Będziecie moknąć dalej.
Innymi słowy, nic nie stracicie próbując. A zyskać możecie suche ubranie, własne zdrowie i pieniądze do wydania na inne rzeczy niż lekarstwa.
Co jeszcze?
Spodziewam się, że osobie, którą poprosicie o przysługę zwyczajnym „Dzień dobry! Czy mogę się schronić pod Pana/Pani parasolem?”, będzie miło, że może komuś pomóc. Być może nawet wywiąże się między Wami rozmowa? Zaczniecie, naturalnie, od pogody, a jeśli okaże się, że jedziecie tym samym autobusem, możecie skończyć na wymianie numerów telefonu i zawarciu nowej, interesującej znajomości.
A więc korzyści, korzyści, korzyści…
Ty też podziel się parasolem!
A co w sytuacji, kiedy akurat macie ze sobą parasol i żadna ulewa Wam nie straszna? Podzielcie się parasolem z innymi! Dochodząc do przystanku, rozejrzyjcie się, czy wśród czekających osób nie ma kogoś potrzebującego pomocy. W godzinach szczytu można wręcz przebierać wśród pieszych bez parasola!
Oczywiście nikt nie lubi, kiedy ktoś się nad nim lituje, dlatego możecie się czuć niezręcznie, oferując pomoc. Analogiczna magiczna formułka „Dzień dobry! Czy mogę zaoferować Panu/Pani parasol?” sprawdzi się jednak i w tej sytuacji.
Ponadto, znacznie lepiej otwarcie propagować akcję „Podziel się parasolem” i mówić osobom, do których podchodzimy, jakie mamy względem nich zamiary, niż skradać się cichcem i liczyć na to, że nie zareagują. Coś o tym wiem, bo wypróbowałam obie te metody w obu tych sytuacjach i, wierzcie mi, otwarta komunikacja okazywała się znacznie prostsza i przyjemniejsza.
Podziel się parasolem – pomocny gadżet
Introwertykom, którzy chcieliby dzielić się parasolem z innymi, ale nie wiedzą, jak się za to zabrać, z pewnością spodobałby się gadżet „Umbrella here”. Ma on postać plastikowego krążka, który nakłada się na parasolkę i podświetla, niczym sygnalizację w nowojorskiej taksówce, kiedy chce się przygarnąć „pasażerów”. Dzięki niemu inni nie zastanawiają się, pod który parasol mogliby się schować, a my nie musimy szukać chętnych, ani nawet się odzywać.
Projektanci „Umbrella here” poszli jeszcze dalej:
- W słoneczne dni „Umbrella here” jest stacją pogodową (zmienia kolory w zależności od temperatury i przypomina o zabraniu parasola, kiedy przewidywany jest deszcz).
- Dzięki wbudowanemu czujnikowi „Umbrella here” pozwala łatwo zlokalizować zgubiony parasol.
- Na podstawie podanego przez nas na stronie internetowej czasu i lokalizacji „Umbrella here” pomoże też odnaleźć osobę, która podzieliła się z nami parasolem, jeśli już zaczęliśmy się zaprzyjaźniać, ale właśnie nadjechał nasz autobus.
Obecnie gadżet kosztuje 40 USD + koszt przesyłki z Hong Kongu, a jego zastosowanie nie jest jeszcze spopularyzowane (przynajmniej w Polsce).
Póki co, jeśli chcemy zrobić komuś prezent w deszczowy dzień, zostaje nam więc zagadnięcie. Róbmy to jak najczęściej, a może i w Polsce doczekamy się jakiegoś pomocnego gadżetu, choćby i mniej zaawansowanej technologicznie parasolki z napisem „ZAPRASZAM!”.
Podziel się parasolem – moje doświadczenia
Odkąd zaczęłam myśleć nad tym wpisem, do czasu jego publikacji, podzieliłam się parasolem:
– z sąsiadką w drodze do pracy – bardzo się ucieszyła (a ja dowiedziałam się, że jest moją sąsiadką parę dni później, kiedy zobaczyłam ją wychodzącą z klatki – gdyby nie podzielenie się parasolem, pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi),
– z dziewczyną ze smartfonem – najpierw nie wiedziała, czego od niej chcę, gdyż miała słuchawki na uszach, ale kiedy zasugerowałam, że podzielę się z nią parasolem, żeby nie zmókł jej telefon, uśmiechnęła się i skorzystała z pomocy,
– z matką i córką stojącymi w słocie bez kapturów obok przepełnionego przystanku – z początku zarzekały się, że nie potrzebują parasola, ale ostatecznie uznały, że to miło z mojej strony, zwłaszcza, że przyszło nam wyjątkowo długo czekać na autobus.
Kolejnymi doświadczeniami będę się z Wami dzielić na bieżąco w komentarzach i na Facebooku! Świadoma tego, że pomaganie nieznajomym wymaga ciągłego przełamywania swoich wewnętrznych oporów, mam nadzieję, że moje przygody ośmielą i zmotywują Was do dzielenia się parasolem z innymi.
Piszcie w komentarzach o swoich przygodach z dzieleniem się parasolem. Chętnie przeczytam o Waszych doświadczeniach. Być może zachęcą one też innych do udziału w akcji!
– – – UWAGA! KONKURS! – – –
Zaprojektuj napis na parasol, który zachęci innych do schronienia się pod nim. Dla najlepszego napisu nagroda w postaci parasola ze zwycięskim nadrukiem wykonanego przez firmę Fototrendy. Pełny regulamin konkursu możecie pobrać tutaj.
Dobre rady:
– Jeśli tak jak ja, lubicie okazywać życzliwość nieznajomym, przeczytajcie też o innej akcji, którą propagowałam na wiosnę: „Prezent dla źle parkującego kierowcy”.
Bardzo dobry artykuł, Asiu :). Sam od dawna szukam okazji do dzielenia się parasolem, z paroma sukcesami nawet! Przyjemne uczucie, tak komuś spontanicznie okazać życzliwość. Natomiast wpraszanie się innym pod parasol nadal wymagałoby większej odwagi, niż jestem w stanie z siebie wykrzesać.
Miło mi to słyszeć. Ja, jak pisałam, wychodzę z założenia, że skoro mi jest przyjemnie pomagać innym, to innym będzie równie przyjemnie pomóc mi. I wtedy trochę mniej się boję. Odwagi!!!