Polecałam Ci już kiedyś przerobioną grę karcianą – rodzinną grę w Piotrusia, dzięki której gracze zapoznają się lepiej z Twoimi krewnymi. Tym razem opowiem Ci o przerobionej grze planszowej, którą podarowałam swojemu mężowi w zeszłe święta.
W „Pandemię” graliśmy na długo, zanim świat opanował koronawirus. Jest to jedna z naszych ulubionych gier planszowych. Dlaczego?
- Jest kooperacyjna, a więc grając w nią, współpracujemy, a nie rywalizujemy ze sobą.
- Ze względu na różne kombinacje elementów wciąż potrafi nas zaskoczyć i nie dać tak łatwo ze sobą wygrać.
- Gra się w nią tak samo dobrze w dwie jak i w trzy czy cztery osoby.
- Rozgrywka zajmuje mniej niż godzinę.
Choć gra już sama w sobie jest genialna, postanowiłam ją przerobić
Mapę świata zastąpiłam planem domu, a ratowanie świata, ratowaniem rodziny przed choróbskami, dzięki czemu stała się nam nieco bliższa. Oryginalne zasady pozostawiłam nietknięte. Zmieniłam jedynie grafikę i narrację, dzięki czemu udało mi się wciągnąć do gry córkę oraz mamę, którym pierwotna wersja wydawała się zbyt skomplikowana.
Jak wykonałam swoją przerobioną grę planszową?
Z oryginalnej „Pandemii” pozostawiłam wszystkie trójwymiarowe elementy, czyli pionki i znaczniki. Na pudełko przykleiłam kartkę A4 z wydrukowaną własną okładką gry, a na rewers planszy swoją wersję planszy wydrukowaną w domu. Druk kart zleciłam natomiast firmie ksero, która zadbała o lepsze kolory i twardszy papier.
Plansza
Na początku rozważałam wyszukanie odpowiedniej grafiki w Internecie, ale znalezienie czterech pomieszczeń z dwunastoma meblami/elementami wyposażenia w każdym z nich graniczyło z cudem. Szczęśliwie przypomniało mi się, że moje dzieci mają książkę z ilustracjami z podpisanymi sprzętami domowymi. Wystarczyło więc ją zeskanować, wymazać niepotrzebne słowa, a pozostałe połączyć liniami.
Karty miejsc i infekcji
Na podstawie obrazków ze wspomnianej książki wykonałam karty miejsc z fragmentami pomieszczeń oraz karty infekcji z zaznaczonymi miejscami.
Karty zdarzeń
Do kart zdarzeń wyszukałam obrazki w Internecie. Pozmieniałam im też nazwy, żeby pasowały do nowych, rodzinno-domowych realiów, np. przerabiając „dotację rządową” na „500+”.
Karty postaci
Po wykorzystaniu jednej książki z pokoju dziecięcego, sięgnęłam po kolejną. Bohaterami mojej wersji Pandemii zostały postacie z „Pucia” – książeczki do nauki mówienia, którą znają chyba wszyscy współcześni rodzice. Do każdej postaci dopasowałam super-moc z oryginalnej wersji, mając z tyłu głowy naszych własnych krewnych. W związku z tym, że sama jestem świetnie zorganizowana, postać mamy z „Pucia” nazwałam „Matka Planistka”. Mój mąż ma talent do organizowania nam wypraw, a więc postać taty otrzymała podpis „Ojciec Logistyk”. W mojej wersji gry występuje też „Dziadek Przewoźnik”, „Babcia Wymiataczka”, „Ciocia Dobra Aura”, „Wujek Złota Rączka” i „Przyjaciółka Farmaceutka”.
Chcesz przerobić grę planszową inaczej?
Ja wykorzystałam dobrze nam znane grafiki i nadałam postaciom cechy członków naszej rodziny. Spróbuj jednak pójść dalej i zamiast rysunków wstaw do gry własne zdjęcia.
Niech plansza składa się z fotografii Twojego mieszkania albo przedstawia mapę miasta, w którym mieszka obdarowany.
Na zdjęciach postaci niech natomiast widnieją Wasi krewni lub przyjaciele.
Ja początkowo właśnie tak chciałam zrobić, ale postaci w grze jest tylko siedem, a nasza rodzina jest znacznie większa i nie chciałam, żeby ktoś poczuł się pominięty.
A może zdarzyło Ci się kiedyś przerobić jakąś grę planszową (lub karcianą). Pochwal się w komentarzu i zainspiruj innych!
Dobre rady:
– Nawet jeśli masz w domu kolorową drukarkę, elementy przerobionej gry planszowej wydrukuj na profesjonalnym sprzęcie – dzięki temu uzyskasz znacznie lepsze kolory i możliwość wydruku na twardszym papierze.
– Moim zdaniem przerobić prawdziwą grę jest znacznie łatwiej niż wymyślić jakąś całkiem od nowa. Jeśli odtworzysz całą mechanikę, masz pewność, że gra „zadziała”. Oprócz Piotrusia i Pandemii wspominałam też na blogu o personalizowanej Jendze. Są jednak i tacy, którzy nie wahają się stworzyć wszystkiego od zera. O takiej osobistej grze małżeńskiej podarowanej z okazji rocznicy ślubu przeczytasz TUTAJ.
Wygląda znakomicie! Aż mnie zachęciłaś do zastanowienia się nad zakupem wersji oryginalnej;) oczywiście też jesteśmy fanami Pucia 🙂
Polecam, polecam! A może kiedyś się zgadamy i zagramy razem? Np. jak już wszystkie nasze dzieci z Pucia wyrosną 😉