Czy to nie wspaniałe, móc spełnić czyjeś marzenie? Zwłaszcza to, które z pozoru wydaje się całkiem nierealne? Taka idea przyświeca dzisiejszemu pomysłowi na prezent. Zdobywając nową umiejętność, można bowiem sprawić drugiej osobie naprawdę wiele przyjemności.
Marzenie o skrzypaczce
Mój chłopak zdradził mi kiedyś, że marzył o żonie grającej na skrzypcach. Dobrze, że marzenie to nie było silniejsze od chęci spędzenia reszty życia ze mną. Jeśli chodzi o instrumenty muzyczne opanowałam bowiem jedynie kilka chwytów na gitarze oraz parę melodii na pianinie, które da się zagrać jedną ręką. Jeśli więc miałabym inwestować w dokształcanie się z dziedziny muzyki, pewnie spróbowałabym nauczyć się grać na gitarze klasycznie albo zapisała się na warsztaty wokalne, a nie zabierała się za całkiem nowy instrument. Czego jednak nie robi się dla ukochanej osoby…
Okazja do zdobycia nowej umiejętności
Któregoś roku moi krewni przynieśli ze sobą na Wigilię instrumenty muzyczne, żeby uświetnić nasze kolędowanie. Wśród zaproszonych członków rodziny była między innymi moja młodsza kuzynka, która od kilku lat uczyła się gry na skrzypcach. Taka okazja mogła się już nie powtórzyć! Korzystając z chwili wolnego, poprosiłam ją, żeby nauczyła mnie jakiejś prostej melodii. Wspólnie wybrałyśmy kolędę „Gdy śliczna panna”.
Umiejętność gry na skrzypcach
Choć na skrzypcach nie ma progów, jak na gryfie gitary, wysokości dźwięków zmienia się podobnie. Okazało się więc, że nie taki diabeł straszny, jakim go malują i już po kilku próbach zapamiętałam sekwencję ruchów potrzebną do zagrania zwrotki. Na dowód zdobycia nowej umiejętności zrobiłyśmy nagranie, które w święta wysłałam chłopakowi jako prezent. Choć nie udało mi się wykonać tego utworu idealnie czysto, na filmiku bez problemu dało się rozpoznać, jaka to melodia. Dla mnie było to wystarczające osiągnięcie. Również mój chłopak skakał z radości i pękał z dumy, oglądając jak spełniam jego marzenie i wydobywam dźwięki z kompletnie nieznanego mi instrumentu. Jest to zresztą jeden z prezentów, którym chwali się po dziś dzień.
Różne marzenia, różne umiejętności
Ile osób, tyle marzeń i sposobów ich realizacji.
- Twoi rodzice marzyli, żebyś zakochała się w sztuce baletu, a Ty od dziecka wolałaś taniec nowoczesny? Zrób im tę przyjemność, pożycz od koleżanki białą, tiulową spódniczkę i naucz się z YouTuba kilku figur. Może nie czując się do tego zmuszana, odkryjesz, że to całkiem fajne?
- Twoje dzieci chciałyby mieć ojca, który nie tylko chodzi do pracy i czyta gazety, ale czasem też zarapuje albo pochwali się freestylem? Co prawda nigdy tego nie próbowałam, ale wydaje mi się, że przynajmniej niektóre elementy breakdance’a są w zasięgu możliwości przeciętnego człowieka. Trzeba się tylko przemóc.
- Twój mąż chciałby mieć żonę kucharkę, ale po latach małżeństwa już porzucił to marzenie? Poszukaj jakiegoś prostego przepisu na ładnie prezentujące się danie lub poproś o pomoc koleżankę. Zachwyt na jego twarzy wynagrodzi Ci cały czas spędzony w kuchni.
- Twoja żona marzyła o mężu złotej rączce, a Ty cuda potrafisz zdziałać jedynie w wirtualnym świecie? Zapytaj kogoś z rodziny, jak zbić z desek półkę na książki do powieszenia na ścianie. Nawet jeśli będzie nierówna, to że wykonałeś ją samodzielnie, spełniając marzenie żony, będzie dużo istotniejsze niż jakiekolwiek niedociągnięcia.
Mam nadzieję, że mój kreatywny prezent dał Wam do myślenia i już zastanawiacie się, jak spełnić czyjeś marzenie. Jeśli tak, podzielcie się swoim pomysłem w komentarzu. A jeżeli potrzebujecie dodatkowej motywacji, polecam Wam piosenkę z musicalu „Grease”, w której grzeczna, nieśmiała Sandy założyła czarny skórzany kostium, żeby spełnić marzenia swojego chłopaka – przywódcy najmodniejszej szkolnej paczki – w odpowiedzi na to, jak on spróbował dla niej zostać sportowcem.
WIĘCEJ POMYSŁÓW NA PREZENTY ŚWIĄTECZNE ZNAJDZIECIE W DZIALE POLECANE – BOŻE NARODZENIE.
Dobre rady:
– W związku z tym, że zachęcam Was do spróbowania czegoś zupełnie nowego, nie stawiajcie sobie zbyt wysoko poprzeczki. Chodzi bowiem o to, żeby pokazać, że się spróbowało, a nie żeby frustrować się zbyt długą nauką. Poza tym, robienie kreatywnego prezentu ma sprawiać przyjemność także i Wam! Ja sama zamiast celować w „Cztery pory roku” Vivaldiego ograniczyłam się do zagrania 22 rozpoznawalnych dźwięków prostej kolędy, którą potrafiłam zagrać jednym palcem na pianinie.
– Jeśli to możliwe, zastanówcie się, kto z Waszego otoczenia mógłby zostać Waszym nauczycielem. Dzięki temu złapiecie podstawy szybciej, nie wydacie ani grosza na zdobycie nowej umiejętności, której nie chcecie rozwijać w przyszłości, i spędzicie ciekawie czas z drugą osobą zamiast ślęczeć przed ekranem komputera.
Zostaw komentarz