Czy pamiętasz, jakimi prezentami obdarowano Cię na osiemnastkę? Pieniędzmi? Alkoholem? Jakimiś książkami albo muzyką? A jeśli wydaje Ci się, że sobie przypominasz, to czy nie dlatego, że wszyscy wtedy dostawali to samo? Ja nie pamiętam żadnych prezentów oprócz jednego – niespodzianki od przyjaciółek, które zorganizowały mi podchody w lesie.
Jak zaczęły się podchody?
Na urodziny wynajętą miałam jedynie salę, a jedzenie i muzykę musieliśmy zorganizować sobie z pozostałymi jubilatami sami. W tym właśnie celu przyszła do mnie przyjaciółka. Razem miałyśmy pójść do jej koleżanki, mieszkającej na tym samym osiedlu, żeby przegrać jakieś taneczne kawałki. Szłyśmy więc sobie, jakby nigdy nic, a tu nagle napadło na mnie dwóch drabów w czarnych strojach i kominiarkach na głowach. Dobrze, że nie założyli mi worka na głowę, bo mogłoby się to skończyć zawałem. A tak, widząc, że przyjaciółka nie próbuje mnie ratować, wyrywałam się tylko pro forma, żeby pokazać, że nie poddam się bez walki.
Jak wyglądały podchody punkt po punkcie?
Całe czekające mnie podchody miały polegać na przygotowaniu mnie na imprezę osiemnastkową. Chłopcy, którzy później okazali się moimi kolegami ze szkoły, zaprowadzili mnie najpierw do „salonu kosmetycznego” urządzonego przez innych kolegów w środku lasu. Niewprawieni w korzystaniu z kosmetyków chłopcy pomalowali mi usta, oczy oraz policzki i przekazali mnie „fryzjerom”. Ich dokonania także były osobliwe.
Przy następnym punkcie miałam za zadanie napisać krótki wiersz opiewający zalety swojej urody. Pisanie pod czujnym okiem organizatorek nie było wcale łatwe!
W kolejnym, za pomocą sznurka i darów lasu musiałam zmajstrować sobie partnera na imprezę.
A kiedy zrobiło się ciemno, przyświecając sobie jedynie dwiema zapałkami, miałam ułożyć swoje zdjęcie z kawałków, które otrzymywałam w kopertach podczas całej wędrówki.
W nagrodę za to osiągnięcie czekał na mnie tort, drink i wszystkie zaangażowane w podchody osoby zebrane wokół ogniska – idealne dopełnienie genialnego wieczoru!
Dlaczego tak dobrze pamiętam i miło wspominam te podchody?
Z kilku powodów. Po pierwsze, zupełnie się tego nie spodziewałam, choć przyjaciółki twierdzą, że przecież musiały wymyślić coś ekstra, skoro przez całe liceum tylko podnosiłam prezentową poprzeczkę.
Po drugie dlatego, że było to coś naprawdę wielkiego, choć każda z kilkunastu zaangażowanych osób przyczyniła się tylko w niewielkim stopniu.
I wreszcie po trzecie: tego dnia zobaczyłam ilu ludziom chciało się poświęcić dla mnie swój czas i energię. Wtedy to właśnie obiecałam sobie, że już nigdy nie pomyślę, że nie mam przyjaciół. I wcześniej, i później dawałam i dostawałam mnóstwo twórczych prezentów, ale to chyba ten najbardziej przyczynił się do tego, kim jestem teraz – szczęśliwym człowiekiem.
A Ty co pamiętasz ze swojej osiemnastki?
Dobre rady:
- Z planu podchodów, jaki wydobyłam od przyjaciółki wynika, że zaangażowane miały być zupełnie inne osoby, niż te które ostatecznie stawiły się na miejscu. Nie zrażajc się więc, jeśli ktoś, na kogo liczysz, odmówi współpracy. Mobilizowanie chętnych to bardzo trudne zadanie. Kiedy tylko opanuję tę sztukę do perfekcji, na pewno się tym z Tobą podzielę. A może masz na to jakieś własne sposoby?
- Moim zdaniem nie da się ułożyć zdjęcia z kawałków przy świetle dwóch zapałek, kiedy nie wie się, jak ma wyglądać po złożeniu. Konieczne jest albo więcej światła, albo prosty rysunek.
- Jeśli chcesz powtórzyć element porwania, wybierz do tego naprawdę silnych mężczyzn. Koledzy wspominali później, że zaskoczyło ich, jak bardzo się wyrywałam w przypływie adrenaliny. Zadbaj też o odludne miejsce, żeby postronni obserwatorzy nie wezwali policji!
- Podchody mogą mieć dowolny scenariusz. Sednem tego prezentu jest efekt zaskoczenia i zaangażowanie do jego realizacji jak największej liczby ludzi ku radości jubilata i dla większej frajdy samych organizatorów!
Byłem jednym z makijażystów 😉 Pamiętam jak dziś.