Ach co to był za ślub! Każda chwila warta była zapamiętania i utrwalenia na długie lata. Swoim szczęściem miło też podzielić się z innymi. Jak zrobić to najlepiej? Umieścić swoje zdjęcia ślubne w fotoksiążce, która sprawdzi się idealnie jako prezent – podziękowanie dla bliskich.
Nasze zdjęcia ślubne
Zdjęcia ślubne ogląda się znacznie częściej niż nagranie z wesela. Dlatego też warto przyłożyć się do wyboru fotografa. My byliśmy bardzo zadowoleni z naszego. Bartosz Gawlik zrobił nam piękne zdjęcia ślubne z przygotowań w domu, uroczystości w kościele, zabawy na weselu oraz sesji w plenerze. Dumni jesteśmy zwłaszcza z tej ostatniej, robionej zgodnie z naszymi życzeniami na korcie tenisowym, torach kolejowych i nad morzem. Zachęcam Was do wymyślenia oryginalnego miejsca lub przyniesienia gadżetów na sesję ślubną, które będą mówiły coś o Was. Nie martwcie się: dobry fotograf z najdziwniejszych miejsc i z pozoru niezbyt ładnych przedmiotów (takich jak stary globus, rakietki do ping-ponga lub wielkie plecaki turystyczne) będzie potrafił wyczarować cuda.
Oprócz świetnie wykadrowanych fotografii doskonałej jakości dostaliśmy też mnóstwo zdjęć od naszych gości, którzy zostali na weselu dłużej niż fotograf, a także uczestniczyli w poprawinach. Te zdjęcia – choć nieidealne – także są dla nas cenną pamiątką.
Dlaczego zdecydowaliśmy się umieścić nasze zdjęcia ślubne w fotoksiążce?
Kiedy oglądałam zdjęcia ślubne innych par, często miałam wrażenie, że nie są oni do końca zadowoleni ze sposobu ich prezentacji. Niektórzy fotografowie w ramach swoich usług oferują stworzenie albumu ślubnego. Jest to niezłe rozwiązanie dla bardzo zapracowanych par, ale czasem pozostawia pewien niedosyt. Często albumy takie ograniczają się do jednego dużego zdjęcia na stronę. Wybory fotografa nie zawsze też są zbieżne z wyborami nowożeńców. W końcu to Wy najlepiej wiecie, co jest dla Was ważne: która ciocia zajmowała się Wami od dziecka, a która została zaproszona bardziej z grzeczności. Bywa też i tak, że pan młody ma łysinkę, a panna młoda krzywy uśmiech, których nie zauważa nikt inny oprócz nich samych. Z dwóch prawie identycznych zdjęć fotograf wybierze to lepiej wykadrowane, choć oni zwrócą uwagę raczej na to, by nie były widoczne irytujące ich mankamenty urody.
Z tych właśnie względów postanowiłam zrobić nasz album ślubny sama. Jestem tradycjonalistką: wyobraźcie sobie, że wciąż regularnie wywołuję robione aparatem cyfrowym zdjęcia i podpisuję je w albumie! Dlatego też w pierwszej kolejności pomyślałam, że użyję narzędzia do tworzenia fotoksiążek do wymyślenia ile jakiej wielkości zdjęć muszę wywołać. Prawdę powiedziawszy od fotoksiążki odstraszała mnie cena: prawie 250 zł za jeden egzemplarz albumu. Wystarczyło jednak, że zaczęłam projektować i już nie mogłam przestać. A kiedy skończyłam, okazało się, że i cena wcale nie jest tak wygórowana, jak mogłoby się wydawać.
Zdjęcia ślubne w albumie i w fotoksiążce – porównanie ceny
Do swojego projektu użyłam 394 zdjęcia . Gdybym chciała wywołać każde z nich w formacie 10×15, zapłaciłabym za nie od 30 do 60 gr. Załóżmy, że skorzystałabym z promocji i wyszłoby taniej. 0,3 x 394 = 118,2 zł. Jest jednak mało prawdopodobne, że chciałabym mieć je wszystkie w tym samym rozmiarze. Zapewne część prezentowałaby się dużo lepiej w większym formacie, na który rzadko są promocje. Wtedy koszt jednego zdjęcia to od 1 zł wzwyż. Wystarczy 50 większych zdjęć i cena już rośnie o co najmniej 35 zł. Mniejsze formaty niż 9 x 13 cm to natomiast usługa nietypowa, którą nie wszędzie zrealizują i która też zapewne swoje kosztuje. Do tego dochodzi zakup albumu. Moja fotoksiążka ślubna ma 82 str., twardą okładkę i wymiary 29 x 29 cm. Podobne tradycyjne albumy kosztują od kilkudziesięciu do nawet 200 zł. Po podliczeniu okazało się więc, że wykonanie albumu z wklejonymi zdjęciami ślubnymi wyniosłoby tyle samo lub nawet więcej, dlatego postawiłam na nowatorstwo i ani razu nie pożałowałam swojej decyzji.
Zalety prezentacji zdjęć ślubnych w fotoksiążce
Oprócz dwóch już wspomnianych zalet (tego, że można samemu decydować o wyborze zdjęć i ostatecznym kształcie albumu), fotoksiążka jest godna polecenia jeszcze z kilku powodów.
1. Dla mnie najważniejsze są jej możliwości.
Projektując fotoksiążkę, można skorzystać z gotowych:
– układów – dzięki temu zdjęcia są harmonijnie rozłożone na stronie w sposób miły dla oka. Układy determinują rozmiary oraz kształty zdjęć, co daje możliwość ich dodatkowego wykadrowania (szczególnie cenną, kiedy wstawia się też zdjęcia ślubne zrobione przez gości);
– masek – dzięki nim zdjęcie nie musi być prostokątne. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby było owalne, w kształcie serca lub jakiejś litery, albo żeby miało poszarpane lub rozmyte jak we mgle brzegi;
– ramek i cieni – użyjcie ich, jeśli chcecie, by zdjęcie wyraźniej odcinało się od tła lub sprawiało wrażenie trójwymiarowego;
– wzorów tła – tła mogą być nie tylko jednokolorowe ale też w desenie, np. spienione fale jako tło dla sesji zdjęciowej nad morzem. Bardzo ciekawą opcją jest też wykorzystanie swojego zdjęcia jako tła. Polecam ją, kiedy macie zdjęcie z pięknym krajobrazem, na którym postacie zajmują niewiele miejsca. Ja zrobiłam tak ze zdjęciem na korcie. Nie wyobrażam sobie natomiast wykonania takiego czegoś z wywołanych zdjęć. Zdjęcia przyklejone do innego zdjęcia na pewno nie wyglądałyby estetycznie;
– napisów – wybór czcionek, ich kolorów i rozmiarów jest niemal nieograniczony;
– clipartów – w fotoksiążce ślubnej korzystałam z nich oszczędnie – w końcu to nasze zdjęcia były najważniejsze. Gotowy obrazek okazał się jednak nieoceniony przy projektowaniu okładki.
Oto porównanie tych samych zdjęć w oryginalnych rozmiarach wciśniętych na zwykłą białą stronę tradycyjnego albumu i zaprezentowanych w fotoksiążce: z tłem, cieniami, ładnym układem i dodatkowym wykadrowaniem zdjęć od gości (zwróćcie uwagę zwłaszcza na zdjęcie ze mną i jakimś przypadkowym mężczyzną w tle zrobione przez dziadka).
2.Fotoksiążka pozwala też do woli zmieniać zdanie.
Jeśli ktoś ma zdolności plastyczne prawdopodobnie mógłby wszystko tak samo poprzycinać, narysować, napisać i pokolorować sam. Wywołując zdjęcie określonego rozmiaru, przycinając je lub wklejając w określonym miejscu, podejmuje się jednak decyzję ostateczną. W fotoksiążce natomiast do czasu jej wywołania można bez stresu zmieniać każdy element projektu dowolną liczbę razy!
3. Kolejną ważną zaletą fotoksiążki jest oszczędność czasu.
Nie pytajcie, ile zajęło mi zaprojektowanie pierwszej, kiedy dopiero się uczyłam, a mój 8-letni wówczas laptop ledwo ogarniał taki natłok grafiki. Pocieszałam się, że ślęczenie nad albumem z klejem i nożyczkami też trwałoby długie tygodnie. Kiedy jednak postanowiliśmy podarować albumy naszym bliskim, nie musiałam zaczynać pracy od nowa. Wystarczyło jedno kliknięcie i kolejna piękna fotoksiążka z naszymi zdjęciami ślubnymi poszła do druku!
4. Na koniec zaleta, którą docenia się dopiero po czasie: oglądając fotoksiążkę, nie zostawia się na niej śladów palców!
Album ślubny zawiera jedne z najczęściej oglądanych zdjęć. W pierwszych miesiącach po ślubie wszyscy odwiedzający nowożeńców chcą je zobaczyć. Spodziewam się, że po roku tradycyjne albumy szpecą odciski palców i na zdjęciach, i na marginesach. Nasza fotoksiążka natomiast wciąż wygląda jak nowa!
Czy jest jakaś zaleta, o której nie napisałam? Jeśli sami zrobiliście już kiedyś fotoksiążkę albo macie jakieś pytania, dajcie znać! Chętnie poczytam o Waszych wrażeniach lub pospieszę wyjaśnić wątpliwości.
Dobre rady:
– Pisałam o dość wysokiej cenie fotoksiążki. Jeśli jednak nie zależy Wam na czasie, uzbrójcie się w cierpliwość i poczekajcie na promocję. Zwykle miesiąc wystarczy, żeby znaleźć kod rabatowy, który obniży koszt nawet o 20%. Promocje najczęściej dotyczą niezbyt grubych fotoksiążek formatu A4 lub „Dużych”, ale zdarzają się też na „wszystkie fotoprezenty”.
– Polecam przed przystąpieniem do projektowania pogrupować swoje najpiękniejsze zdjęcia ślubne w foldery odpowiadające „rozdziałom” fotoksiążki. Znacznie ułatwi i przyspieszy to cały proces.
– Jeśli ustawicie własne zdjęcie jako tło, do kolejnych zdjęć zastosujcie kolorowe ramki lub cienie, które lepiej je wyodrębnią.
Zostaw komentarz